Co zrobić, kiedy macierzyński się kończy, sytuacja wymaga, by wspomóc domowy budżet, a tu tak ciężko oddać dziecko pod opiekę innych rąk niż Twoje?
Dziecko skończyło już roczek, urlop macierzyński dobiegł końca, sytuacja finansowa nie jest za ciekawa, a Ty masz poczucie, że z każdej strony rodzina naciska na Ciebie.🙈 Mało tego, podsuwają Ci pomysły, gdzie kto kogo potrzebuje do pracy. Zachwalają, jaka to miła i przyjemna praca w odzieżowym, w żabce na kasie czy na zmianie nocnej przy produkcji metalowych części.
Oczywiście każda praca jest dobra, o ile zgodna z Tobą.
Ciężko oddać dziecko na minimum te 8-9 godzin do żłobka ( o ile nas na niego stać). Myślisz i kalkulujesz: czy warto zostawić malca na tyle godzin i oddać wypłatę opiekunce? Ja się nigdy na to tak wcześnie nie odważyłam. Wiem, że mamy nie mają czasami wyjścia i wracają na stare śmieci kilka miesięcy po porodzie. Zgadzamy się na to, chociaż kilka tygodni wcześniej poprzysięgłyśmy, że to czas na zmiany, że nie wrócę tam, gdzie było mi po prostu źle.
Macierzyństwo nie takie piękne jak go malują !
Niestety. Chociaż kocham dzieci nad życie, było i jest trudno. Kobieta nie ma łatwo, kiedy życie weryfikuje plany i ciągłe wizyty u lekarza w sezonie grypowym lub ząbkowanie i nieprzespane noce nie pomagają myśleniu, żeby szybko zostawić dziecko z babcią albo brać opiekę co dwa tygodnie… Kobiety to dopiero muszą się namyśleć! U nas nie ma: chcieć to móc. Bynajmniej nie często. My ciągle musimy się dostosowywać. Ale jak? I jak to zrobić żeby jednak być dla dziecka, obok dziecka i pracować, żeby zarobić? Wszyscy ważni, wszystko ważne, tylko gdzie w tym wszystkim TY???!!!
Czy praca może być jednak przyjemna? Czy można pogodzić pracę, dom i wychowanie dzieci bez ciągłego poczucia winy?
Dlaczego nikt nie mówi głośno o tym, że ta zaradna mamuśka kiedyś w końcu dostaje nerwicy albo pospolitej deprechy. Tak. Depresji, bo chandrę to miała, kiedy hormony szalały po porodzie. Że wyje do poduszki, bo nie ma siły ciągle wszystkim dogadzać? Bo nie wie co zrobić, kiedy otoczenie wymaga, a ona tego nie czuje, że to inny biegun? Do cholery !! Zamiast cieszyć się tym co ma, ciągle boi się jutra… Dość.
Jest wyjście. Czasami długa to droga… Jak ta w bajkach: za górami, za lasami… A jednak. Pierwsza zasada: i chyba najważniejsza! NIE MYŚL ZA DUŻO i ZA CZĘSTO o tym, co powinnaś zrobić. Jeśli masz gdzie wracać do pracy i jest to zgodne z tym, co chcesz nadal robić to brawo! Tylko się cieszyć. Ale jeśli nie masz i musisz zaczynać wszystko od początku lub chcesz coś zmienić to masz duże możliwości.
Szukaj rozwiązań innych niż te oczywiste. Jakie? Interesuje Cię któraś z tych opcji? Kliknij i zobacz na czym to polega. Masz pytania? Chętnie odpowiem.
Praca online. Tak w skrócie to praca z domu. O ile uda Ci się zorganizować kawałek miejsca i czasu w ciągu dnia to świetne wyjście.
Działalność nierejestrowana ( ja aktualnie taką wykonuję) Świetna sprawa, zanim rozpoczniesz pracę na pełny gwizdek. Wszystko na legalu, jedynie dochody nie mogą przekroczyć konkretnej kwoty.
Praca na własny rachunek. Nie będzie łatwo ale to Ty dyktujesz warunki. Najważniejsze jednak: przemyśl za i przeciw. Najlepiej rozpisz i zobacz co i w jakiej formie możesz robić.💪💪😃